Ogród ekologiczny to miejsce spójne z naturalnym otoczeniem. Projektując go powinniśmy zadbać o zastaną w nim roślinność oraz zwierzęta. Ogród przyjazny środowisku wpływa na ochronę bioróżnorodności, w trakcie uprawiania ważne są: naturalne nawożenie, oszczędzanie wody, ochrona naturalnych roślin i zwierząt.
Przyczyną wielu problemów środowiskowych, w tym postępującej utraty bioróżnorodności jest nadmierna ingerencja człowieka w naturalne funkcjonowanie przyrody. Zamiast dostosowywać otoczenie do naszych potrzeb, powinniśmy zacząć z nim współpracować. Problem ten dotyczy również naszych ogrodów, które jak się okazuje – nie zawsze są miejscami przyjaznymi środowisku.
Czym jest ogród ekologiczny?
Bujna roślinność zamiast równo skoszonego trawnika? Chwasty w sąsiedztwie kolorowych kwiatów? Nierówny żywopłot? Brzmi jak koszmar niejednego ogrodnika. W rzeczywistości to pomysł na ekologiczny ogród – miejsce przyjazne środowisku i spójne z zastanym krajobrazem.
Przykład ogrodu ekologicznego – Anielskie Ogrody
Ogród ekologiczny to ogród stworzony z myślą o potrzebach innych gatunków, a nie tylko potrzebach ludzi. Jest to też miejsce, w którym wiele elementów naśladuje środowisko naturalne - tłumaczy Bogdan Kasperski, współzałożyciel Anielskich Ogrodów. Projektując przestrzeń wokół domu lub na balkonie, powinniśmy więc zadbać o naturalne otoczenie. W ogrodzie ekologicznym najważniejsze jest obserwowanie – pogody, roślinności, zwierząt. Wszystko po to, aby zapewnić sobie i naturze prawidłowo funkcjonujący ekosystem.
6 kroków do ogrodu przyjaznego środowisku
Założenie i uprawianie ogrodu ekologicznego wydaje się proste i mało angażujące. W końcu już sama idea zielonych, przydomowych zagajników wiąże się z naturą. Aby tak jednak było, należy ograniczyć naszą ingerencję w naturalny ekosystem działki. Jednym z najczęściej popełnianych błędów w polskich ogrodach jest niszczenie naturalnej gleby poprzez stosowanie różnego rodzaju trutek chemicznych oraz nadmierne ubijanie ziemi. Kolejnym grzechem rodzimych ogrodników jest degradacja bioróżnorodności. Dotyczy to zarówno zwierząt, którym tworzymy nieprzyjazne warunki do bytowania, jak i naturalnej roślinności, zastępowanej przez rośliny niedostosowane do warunków atmosferycznych. W ogrodzie ekologicznym bardzo ważne jest, aby zachować zastaną tam naturę i dostosować się do niej.
Bądźmy gościnni dla zwierząt
Niezbędną częścią funkcjonowania ekosystemu są zwierzęta. Dotyczy to również naszych ogrodów, w których obecność zwierząt poprawia jakość gleby oraz zdrowotność roślin. To nasi sojusznicy w utrzymaniu zdrowej, przydomowej przestrzeni. Liczne bezkręgowce żywią się resztkami organicznymi, napowietrzają glebę i tworzą próchnicę. Drapieżne chrząszcze, mrówki, osy i krety polują na roślinożerców – na przykład na mszyce czy turkucie podjadki. Mrówki, komary i muchy są pokarmem ptaków, które zjadają też inne owady oraz ich larwy. Muchówki i pluskwiaki zapylają kwiaty. Szpaki z kolei zjadają więcej owadów niż czereśni. Takich przykładów jest mnóstwo. Dzikie zwierzęta chronią nasze uprawy i dbają o równowagę w ogrodzie. Naszym zadaniem jest chronić je i zapewnić odpowiednie oraz, co najważniejsze, przyjazne warunki do bytowania. Dbając o zwierzęta, warto unikać zbyt niskiego koszenia trawników. Bardzo dobrym i przyjaznym zwierzętom rozwiązaniem jest wydzielenie kawałka przestrzeni na łąkę kwietną z kwiatami miododajnymi, które będą schronieniem np. dla pszczół. Przykładem takich kwiatów są popularne w polskich ogrodach berberys, astra czy naparstnica.
Grodzenie dla środowiska
Najlepsze dla krajobrazu i środowiska jest wydzielenie otwartych przestrzeni w naszych ogrodach i nieodgradzanie się od otoczenia. Nie zawsze jest to jednak możliwe, zwłaszcza na osiedlach, na których domy są usytuowane blisko siebie. Alternatywą dla betonowych ogrodzeń, zatrzymujących wodę, są żywopłoty. To najbardziej estetyczne i równocześnie przyjazne dla zwierząt rozwiązanie. Odpowiednio zaplanowany żywopłot zapewni prywatność domownikom, izolację od hałasu, ale również będzie korytarzem umożliwiającym przemieszczanie się drobnym stworzeniom. Wybrane gatunki roślin przyczynią się również do lepszego magazynowania deszczówki. W tym celu najlepiej sprawdzą się ligustr pospolity, berberys, głóg czy dzika róża. To świetna, rodzima alternatywa dla wszechobecnych
w polskich ogrodach tuj.
Zadrzewianie zgodne z naturą
Tym, co w dużej mierze tworzy strukturę oraz charakter ogrodu, są drzewa i krzewy. Warto pamiętać, aby właściwie dobierać gatunki do siedliska. Drzewa to organizmy długowieczne, rosnące stosunkowo powoli, więc ważne jest, aby dobrze czuły się w miejscu, które dla nich wybierzemy. Drzewa nie potrzebują i nie lubią cięcia. Każde cięcie poza formowaniem we wczesnej młodości źle wpływa na ich zdrowie, długość życia i urodę. Powinniśmy tak dobierać i sadzić drzewa, aby nie trzeba było ich w przyszłości ciąć: w odpowiedniej odległości od siebie nawzajem, budynku i infrastruktury – tłumaczy Małgorzata Piszczek z Ledum Ogrody.
Ważne jest również, aby drzewa nie rosły na naszych działkach samotnie. Potrzebują innych drzew, krzewów i bylin w pobliżu, między innymi dlatego, żeby opadłe liście mogły leżeć pod nimi aż do naturalnego rozkładu. Wybierając gatunki do nasadzeń, stawiajmy na te liściaste. Dają one większą różnorodność biologiczną oraz są bardziej zintegrowane z lokalnym krajobrazem. Nie oznacza to oczywiście, że musimy całkowicie rezygnować z iglaków. Warto jednak, aby pojawiały się one w naszych ogrodach wtedy, kiedy w sąsiedztwie znajduje się las iglasty lub mieszany.
Nawożenie i środki ochronne
Jedną z największych bolączek przy uprawie roślin jest kwestia nawożenia oraz ochrony przed szkodnikami. Wielu z nas sięga wówczas po chemiczne preparaty, które szybko zwalczają ten problem. Aby nasz ogród żył w zgodzie z naturą, warto zapoznać się z naturalnymi metodami ochrony i nawożenia. Łyżeczka zdrowej gleby zawiera około 4 miliardy żywych organizmów, dlatego nawożenie w sposób organiczny podtrzymuje bioróżnorodność. Do nawożenia idealnie nadają się kompost, obornik, wywary czy gnojówki z roślin. W tym celu można również wykorzystać materiały roślinne, czyli różnego rodzaju ściółki z kory, siana, trocin czy słomy – wymienia Bogdan Kasperski.
Oszczędne podlewanie
Istotnym aspektem w utrzymaniu ogrodu ekologicznego jest zrównoważone gospodarowanie wodą. Ilość opadów w naszym kraju pozwala przynajmniej na okresowe korzystanie z wody deszczowej. Jeden litr zużytej deszczówki to oszczędność jednego litra wody pitnej. W momencie tak dużego kryzysu wodnego każda oszczędność jest na wagę złota, a nasze ogrody dają nam duże pole do popisu. Deszczówkę do nawadniania roślin możemy pozyskiwać z dachów, balkonów czy tarasów. W ostatnich latach coraz popularniejsze staje się stosowanie profesjonalnych rozwiązań do jej gromadzenia. Jest to możliwe dzięki podłączeniu zbiornika do systemu rynnowego. Na ograniczenie zużycia wody podczas podlewania roślin pozwalają również systemy nawadniania kroplowego, umożliwiające precyzyjne podanie określonej ilości wody bezpośrednio do korzeni roślin. Projektując ogród, warto pamiętać również o tworzeniu przepuszczalnych powierzchni. W tym celu można wykorzystywać takie materiały, jak żwir czy ażurowe płyty ekologiczne. Ważne, aby woda wsiąkała w grunt. Innym sposobem na oszczędność jest ściółkowanie ziemi. Przykryta powierzchnia będzie wolniej wysychała, a tym samym wymagała rzadszego podlewania.
Cykl webinarów edukacyjnych
Webinar „Ekologia w ogrodzie. Jak uprawiać rośliny w duchu zero waste?” to trzecie już spotkanie w ramach kampanii społecznej Zielona Ostoja Renault. W oczekiwaniu na powstanie ekolabu na terenie Otwocka oraz warsztatów, które mają się tam odbywać, organizatorzy postanowili przeprowadzić serię inspirujących spotkań online. Każde z nich podejmuje inne zagadnienie z zakresu ochrony środowiska naturalnego, takie jak ochrona zasobów leśnych, ograniczanie plastiku czy ekownętrze. Rozmowy z ekspertami z danej dziedziny przeprowadza Paulina Górska, autorka bloga Eko Paulina Górska.
Materiał powstał we współpracy z Małgorzatą Piszczek, architektką krajobrazu w Ledum Ogrody, oraz Bogdanem Kasperskim, ekoogrodnikiem oraz współzałożycielem Anielskich Ogrodów.
21 kwietnia, w trakcie pierwszego dnia Szczytu Klimatycznego TOGETAIR, CTL Logistics oraz PKP Energetyka podpisały list intencyjny, dzięki któremu przewoźnik dołącza do Programu Zielona Kolej. Celem współpracy jest przejście CTL Logistics na energię z OZE, która będzie wykorzystywana zarówno do zasilania pociągów jak i infrastruktury Przewoźnika.
Zielona Kolej to Program stworzony przez branżową inicjatywę Centrum Efektywności Energetycznej Kolei (CEEK), w którym działają obie Spółki. Jego celem jest przejście sektora kolejowego na zasilanie z OZE w 85% do 2030 roku. W tym roku Program wszedł w fazę realizacji – obejmując sukcesywnie firmy kolejowe, które aktywnie dołączają do wyzwania transformacji kolei na pierwszy środek transportu niemal w pełni zasilany ze słońca i wiatru.
Jak mówi prezes CTL Logistics, to przede wszystkim wymagania rynku i klientów, którzy coraz bardziej zwracają uwagę na ślad węglowy jaki generują usługi transportowe, skłoniły firmę to szybkiego włączenia się do Programu. Przewoźnik realizuje też w ten sposób swoją strategię CSR, której elementem jest zmiana miksu energetycznego polskiej kolei, by stał się fundamentem elektromobilności z dynamicznie rosnącą liczbą przewożonych towarów.
„Program Zielona Kolej idealnie wpisuje się w trendy rynkowe i cieszymy się, że również w Polsce będziemy mogli oferować przyjazne środowisku produkty transportowe” - zapewnia Grzegorz Bogacki.
Na mocy podpisanych porozumień CTL Logistics i PKP Energetyka będą współpracowały w formule umowy wieloletniej, która pozwoli na wygenerowanie odpowiedniej ilości energii OZE, w dobrej cenie, z wykorzystaniem innowacyjnych technologicznie rozwiązań, do zasilenia pociągów z logo CTL Logistics. Dodatkowo firmy będą współdziałały w celu zainstalowania na terenach i budynkach należących do Przewoźnika instalacji PV, które zasilą budynki, bocznice i pozostałą infrastrukturę, co przyczyni się do realizacji celu „neutralnej emisyjnie firmy kolejowej”.
Taki sam cel realizuje w swojej strategii 2021-2030 PKP Energetyka, która w tym roku zakończy projekt budowy paneli PV na wszystkich swoich podstacjach trakcyjnych. „Zaczęliśmy od siebie, bo jesteśmy firmą, która kontroluje swój ślad węglowy, a w ciągu 10 lat chcemy zminimalizować nasz wpływ na środowisko naturalne. Swoim doświadczeniem dzielimy się z naszymi klientami. Branża kolejowa staje się prawdziwym liderem w zakresie wspierania realizacji celów klimatycznych. Nie tylko jesteśmy najbardziej efektywnym środkiem transportu, ale podejmujemy konkretne kroki aby być neutralni środowiskowo. Wierzymy, że nasze działania sprawią, że pociąg stanie się środkiem pierwszego wyboru dla pasażerów i firm wożących swoje towary” – powiedział Wojciech Orzech, prezes PKP Energetyka.
E.R.
Już okrzyknięty mianem przyszłego fundamentu polskiej energetyki — offshore — budzi ciekawość zarówno rządzących, jak i rynku. Czy mówiąc o morskich farmach wiatrowych, będziemy opierać się wyłącznie na przykładach z państw Europy Północnej i Zachodniej? Niekoniecznie. Przedstawiciele struktur unijnych już wycenili środki, które zostaną przeznaczone na polskie inwestycje, a autorzy Krajowego Planu Odbudowy wstępnie rozdysponowali przyszły zastrzyk gotówki. Czego możemy się spodziewać po krajowej interpretacji offshore’u?
Wzrok na północ
Najpoważniejsze rozmowy o przyszłych inwestycjach w offshore przypadły na jesień 2020 roku. Dokładnie 25 września w Urzędzie Marszałkowskim Województwa Pomorskiego podpisano deklarację powołania „Pomorskiej Platformy Rozwoju Morskiej Energetyki Wiatrowej na Bałtyku”. Co ważne, inicjatywę nie zapoczątkowali przedstawiciele trójmiejskiego biznesu, ani rząd centralny, tylko przedstawiciele gminy Rumia, powołując spółke celową - Rumia Invest Park. Region ma zachęcać szerokie spektrum branż, które potencjalnie mogłyby inwestować w morskie farmy wiatrowe w polskiej strefie Bałtyku. Cel? Przygotowanie Pomorza do skali przedsięwzięcia, a ta jest jedną z bardziej okazałych, ponieważ chodzi o wybudowanie łącznie 6-GW obiektów. Termin? Pierwszy moduł kompleksu ma powstać do 2030 roku.
Porozumienie zainicjowane przez Rumię ma działać na rzecz wsparcia przedsiębiorców, rozwoju kontaktów gospodarczych, przygotowania kadry, wykorzystania potencjału badawczo-rozwojowego oraz budowy świadomości społecznej. Jak na razie, w skład zespołu wchodzą samorządowcy, przedstawiciele uczelni wyższych, organizacji branżowych i przedsiębiorcy. Pierwszy wniosek — w końcu idziemy w dobrym kierunku. Niemcy od ponad dwóch dekad łączą doświadczenia interdyscyplinarnych ośrodków. Austriacy (regionalni liderzy OZE) również korzystają z doświadczeń zarówno ekspertów rządu, instytutów badawczych, jak i krajowego biznesu. Jeśli polskie inwestycje offshore będą realizowane w zapowiadanym duchu, możemy się spodziewać naprawdę obiecującego rozdziału w historii lokalnej branży źródeł odnawialnych.
Szanse dla polskiej energetyki i rynku
W Rumii ma powstać Centrum Kompetencji Morskiej Energetyki Wiatrowej, które będzie szkolić kadry, a funkcję portu instalacyjnego będzie pełnić Gdynia. Decentralizacja inwestycji to kolejny sygnał dla krajowego rynku, że regiony zaczynają się mocno usamodzielniać w kwestii rozbudowy infrastruktury źródeł odnawialnych. Instalacje to również szansa dla 60-70 tys. pracowników w całym kraju. Zależy to oczywiście od planowanej skali realizacji (według samorządowców z Rumii, do 2040 roku realnym scenariuszem jest 12 GW; zdaniem Michała Kurtyki z Ministerstwa Klimatu — od 8 do 11 GW, co jest scenariuszem najbardziej zbliżonym do założeń Krajowego Planu Odbudowy). Kolejnym elementem, który dobrze wróży inwestycji jest współpraca międzynarodowa.
Pod koniec września w Szczecinie przedstawiciele Komisji Europejskiej oraz ministrowie z Polski, Danii, Finlandii, Estonii, Litwy, Łotwy, Niemiec i Szwecji podpisali „Deklarację Bałtycką na rzecz Morskiej Energetyki Wiatrowej”. Szczególnie korzystanie z doświadczeń państw nordyckich może przynieść pomorskim inwestycjom niemały powiew świeżości. To unikalne know-how przyda się również innym gałęziom źródeł odnawialnych, a polski rynek jest w stanie wejść na kolejny poziom odpowiedzialnej konsumpcji energetycznej. Czy tak się stanie? Całkiem możliwe, ponieważ oprócz farm morskich, środki unijne mają objąć cały obszar transformacyjny.
Liczby na morzu
Pod koniec lutego rząd przedstawił projekt Krajowego Planu Odbudowy. Według wstępnych szacunków, na odbudowę postcovidowej gospodarki Polsce ma przypaść 58 mld euro (23,9 mld dotacji i 34,2 mld pożyczek). Najwięksi beneficjenci? Właśnie zielone inwestycje oraz inicjatywy poprawiające efektywność energetyczną. W centrum zainteresowania autorów KPO znalazł się oczywiście offshore. Biorąc pod uwagę zastrzyk unijnych środków oraz inne źródła finansowania, ten obszar ma zyskać niebagatelne 437 mln euro (na poczet budowy farm i infrastruktury towarzyszącej). W projekcie moc zainstalowanych morskich farm wiatrowych do roku 2026 przewidywana jest na 2,6 GW, a zgodnie z polityką energetyczną Polski do 2040 roku krajowa moc offshore ma objąć 11 GW.
Co ważne, KPO przewiduje powstanie tzw. społeczności energetycznych. Tego typu podmiotów ma powstać 20 - będą to klastry energii, spółdzielnie energetyczne i zbiorowe porozumienia prosumentów. Ponadto, do 2030 roku kraju ma powstać do 300 lokalnych obszarów energetycznych, które będzie cechować zdolność do samobilansowania. Są to tylko niektóre plany Krajowego Programu Odbudowy, ale powtarzający się już motyw decentralizacji branży energetycznej oraz kompleksowe podejście do farm morskich jest naprawdę dobrym sygnałem dla potencjalnych inwestorów.
Holistyczna wizja rozwoju energetyki odnawialnej i angaż regionu oraz ścisła współpraca interdyscyplinarna. Te obszary to światełko w tunelu dla całej branży, a najbliższe 3 lata mogą stanąć pod znakiem naprawdę imponujących postępówzarówno w kwestii rozbudowy krajowego zaplecza OZE, jak i redukcji dwutlenku węgla. Offshore jest wyłącznie przykładem trendu, który na dobre rozgaszcza się w Polsce. Miejmy nadzieję, że to nie koniec zaskoczeń w dziedzinie źródeł odnawialnych - podkreśla Sebastian Jabłoński, prezes Zarządu spółki Respect Energy.
Temat technologii bateryjnych nie schodzi z czołówek opiniotwórczej i naukowej prasy, a nagrodę Nobla 2019 w dziedzinie chemii przyznano właśnie za badania nad bateriami. Mobilna energia dała nam już nowe możliwości w każdej dziedzinie życia: od telefonów komórkowych po elektryczne hulajnogi czy samochody. Wybierzmy się w fascynującą podróż po bateryjnym uniwersum, gdzie poznamy technologię litowo – jonową, zobaczymy co niesie przyszłość.
Historia globalnego sukcesu: zwycięstwo baterii litowo-jonowej.
W historii wielokrotnie pojawiły się technologie, które wywierały głęboki wpływ na ludzkie życie - bateria litowo-jonowa jest jedną z nich. Pierwotnie powstanie tej technologii zawdzięczamy modzie na kultowe dziś walkmany i inne urządzenia służące rozrywce popularne w latach 70’ i 80’. To do tych urządzeń poszukiwano alternatywnego zasilania, gdyż jednorazowe zwykłe baterie bardzo szybko wyczerpywały się. Szybko jednak okazało się, że akumulatory litowo-jonowe mają dużo większy potencjał, ponieważ są energooszczędne, mają kompaktowe rozmiary i nie są podatne na efekt pamięci (niekorzystne zjawisko, a właściwie kilka różnych zjawisk obserwowanych w niektórych typach akumulatorów i powodujące utratę rzeczywistej pojemności akumulatora). Pojawiły się jednak problemy: były one wysoce łatwopalne i podatne na zwarcia wewnątrz ogniwa. Naukowcy musieli zająć się tymi wyzwaniami i do pewnego stopnia nadal to robią. Decydujący przełom nastąpił dzięki wynikom badań Johna B Goodenough'a (USA), M Stanley'a Whittinghama (UK) i Akiry Yoshino (Japonia), którzy otrzymali w 2019 roku Nagrodę Nobla z chemii. Pierwsze akumulatory litowo-jonowe zostały wyprodukowane w 1983 r., a w 1991 r. zostały wprowadzone na rynek przez Sony. Od tego czasu są one niepowstrzymane, o czym świadczą statystyki: w 2019 r. światowy rynek był wart ok. 40 mld euro. Oczekuje się, że do 2022 r. wartość ta wzrośnie do 60 mld EUR.
Od smartfona po sprzątanie w przemyśle: akumulatory poprawiają jakość życia ludzi wszędzie.
Weź pod uwagę swój telefon komórkowy, aparat cyfrowy, laptop lub latarkę: w dzisiejszych czasach nie ma prawie żadnego gadżetu elektronicznego, który nie jest zasilany bateriami litowo-jonowymi. Technologia ta jest lżejsza, bardziej kompaktowa i zapewnia większą pojemność i wydajność niż standardowe baterie niklowo-kadmowe lub niklowo-wodorkowe. Jest to istotny czynnik w przypadku praktycznych urządzeń, takich jak elektronarzędzia, sprzęt ogrodniczy, odkurzacze i tym podobne - zarówno w naszych domach, jak i w zastosowaniach profesjonalnych. Elektromobilność to kolejny chwytliwy temat. Akumulatory litowo-jonowe mogą być połączone ze sobą, co oznacza, że kilka z nich można połączyć w jeden pakiet energetyczny. Technika ta jest stosowana we wszystkich rodzajach pojazdów, od rowerów elektrycznych, skuterów elektrycznych i Segways do samochodów hybrydowych i elektrycznych a także autobusów. Nawet w fotowoltaice akumulatory litowo-jonowe okazały się przydatne do magazynowania energii ze względu na swoje kompaktowe rozmiary, długą żywotność i brak konieczności konserwacji. Standardowa żywotność w warunkach domowych wynosi 6000 cykli, co daje około 20
Firma ALPLA, producent opakowań z tworzyw sztucznych wraz z BillerudKorsnäs, szwedzkim producentem papieru i dostawcą papierowych rozwiązań do pakowania utworzyła spółkę joint venture Paboco (The Paper Bottle Company), której celem jest opracowanie i produkcja papierowej butelki w pełni bio-pochodnej i nadającej się do recyklingu. Projekt ten realizowany jest we współpracybz firmami Coca-Cola, Carlsberg, L'Oréal i Absolut.
Produkcja butelki papierowej z bio surowców do napojów gazowanych i alkoholowych stanowi ogromne wyzwanie technologiczne – opakowanie takie musi wytrzymać siły ciśnienia, być hermetyczne, a jego kształt i objętość muszą być dostosowane do wymogów poszczególnych producentów. Papier posiada zupełnie inne właściwości fizyczne niż plastik, dlatego dodatkowym wyzwaniem jest stworzenie opakowania na tyle wytrzymałego, aby mogło być bezpiecznie transportowane i przechowywane.
Bardzo ważne jest również, aby opakowanie nie miało negatywnego wpływu na jakość i smak produktu. W obecnej, pierwszej generacji butelek papierowych, wewnętrzna warstwa barierowa wykonana jest z polimerów takich jak PET lub rPET. W drugiej generacji Paboco wraz z ALPLA i partnerem technologicznym Avantium opracowuje tę warstwę z bio-pochodnego PEF. Głównym celem jest jednak, aby trzecia generacja była w 100% nadającą się do recyklingu bio-butelką, wykonaną z odpowiedzialnie pozyskiwanego drewna, która będzie mogła ulec nieszkodliwemu rozkładowi, jeśli przypadkowo znajdzie się w środowisku naturalnym.
Wyprodukowanie opakowania papierowego, nawet jeśli w swojej trzeciej generacji będzie w pełni biodegradowalne, nie jest rozwiązaniem zwalniającym nas z odpowiedzialnego gospodarowania odpadami w obiegu zamkniętym. Mechanizmy efektywnej segregacji i odzysku będą musiały nadal się rozwijać. Już teraz obserwujemy, że systemy depozytowe stają się coraz popularniejsze i cieszą się dużą akceptacją wśród konsumentów. Bez względu na to, jak bardzo ekologiczne będą w przyszłości opakowania, to w dużej mierze od nas samych zależy, czy po użyciu będą tylko odpadami, czy też cennym surowcem poddanym recyklingowi – mówi Mariusz Musiał, dyrektor zarządzający ALPLA w Polsce.
Pierwsze butelka z papieru "zadebiutuje" na rynku węgierskim
Coca-Cola w Europie zamierza wkrótce przetestować pierwszą generację tego innowacyjnego opakowania na rynku węgierskim. W ramach inicjatywy „Świat Bez Odpadów” (World Without Waste) deklaruje również, że do 2030 r. będzie zbierać i poddawać recyklingowi każdą butelkę, która trafi do sprzedaży, oraz zamierza stosować wyłącznie materiały opakowaniowe w 100% nadające się do recyklingu. Wizja całkowicie papierowej butelki z pewnością znacząco przyczyni się do realizacji tych celów.
Jako Coca-Cola podejmujemy ogromne wysiłki, by opracowywać i wprowadzać na rynek nowe, innowacyjne i zrównoważone opakowania. Dlatego współpracujemy z ekspertami takimi jak Paboco, otwarcie eksperymentujemy i przeprowadzamy tę pierwszą próbę rynkową na Węgrzech. Dzięki temu będziemy mogli zobaczyć, jak prototyp papierowej butelki sprawdza się jako opakowanie i co myślą o nim konsumenci. Jest to dla nas niebywały krok naprzód, ponieważ oznacza, że wychodzimy z laboratorium i przenosimy się do świata rzeczywistego. Po raz pierwszy konsumenci będą mogli pić jeden z naszych produktów z potencjalnie nowego rodzaju opakowania papierowego. To kolejny ważny kamień milowy, przybliżający nas do realizacji zobowiązań w ramach inicjatywy „Świat bez Odpadów” – mówi Izabela Morawska, Public Affairs and Communication Manager w Coca-Cola Poland Services.
Branża opakowaniowa dynamicznie się zmienia i nieustannie poszukuje rozwiązań, które zminimalizują ich negatywny wpływ na środowisko. Każda innowacja wymaga dużego nakładu pracy i ścisłej współpracy wielu stron, a w pełni bio-pochodna i nadająca się do recyklingu butelka papierowa jest doskonałym przykładem na to, że zrównoważony rozwój i postęp to cel, który z pewnością będzie nabierał tempa.
E.R.